Gdziekolwiek jest napisane lodołamacz, tam też są lodołamacze: po Rammstein i Oomph! coraz bardziej brakuje im pomysłów, a przeklęty hrabia w końcu przeszedł na muzykę pop, Eisbreaker nagle znaleźli się na szczycie «Neue Deutsche Härte». W przypadku obecnego albumu „Hell Must Wait” koło nie zostało wymyślone na nowo ani zakwestionowane pod względem muzyki i treści, ale raczej skupiono się na dobrej wartości rozrywkowej. Lodołamacz przeszedł niezrażony i wiwatował przez prawie 10 lat historii zespołu i nie trzeba było być „szalonym”, aby zachować tę podróż w dobrej pamięci. W ostatnią sobotę Pratteln był również częścią obecnego rejsu flagowego statku NDH i jego „Hell Tour” i zapewnił fanom niezmiennie wspaniały wieczór.

Wieczór otworzył hamburski „Lord of the Lost”. Niestety byliśmy trochę spóźnieni, więc nie usłyszeliśmy zbyt wiele od ciemnych rockmanów. Ale to, co pozwolono nam zobaczyć, było bardzo solidnym show z bliskością publiczności i dużą ilością gołej skóry. Ogólnie rzecz biorąc, „Lord of the Lost” doskonale wiedział, jak zainscenizować siebie (i swoje ciała). „Break Your Heart” i piosenka „Eure Siege” również były przekonujące muzycznie. Według Chrisa Harmsa jest to jedna z niewielu współkompozycji Lord of the Lost/Eisbrecher, które z czasem będą słyszane. Chociaż głos jego lordowskiej mości brzmiał trochę nieznajomo po niemiecku, wpływ wielkich nazwisk na scenie stał się wyraźny w melodii i projekcie piosenki.

Eisbrecher - Crazy (na żywo, Hell Tour 2012)
Eisbrecher - Crazy (na żywo, Hell Tour 2012)

Po krótkiej przerwie, usianej klasykami z lat 80., można było powiedzieć, że zaczyna się robić poważnie. Piosenka przewodnia Drużyny A zwiastowała początek występu Eisbrechera. Stopniowo członkowie zespołu weszli na scenę i zgodzili się na „Excess Express” z nowej płyty. Wokalista Alex Wesselsky i jego ludzie natychmiast położyli fundament na następne dwie godziny i zaprezentowali się równie ironicznie, co charyzmatycznie. Nastrój miał jeszcze poprawić „Welcome to Nothing” z ich debiutanckiego albumu z 2004 roku. Przełamujący lody, bogaty dźwięk przeszył szpik i nogę i spowodował gwałtowny wzrost atmosfery w sali, zanim długie papierowe wstążki i skrawki spadły z sufitu z głośnym hukiem.

Po tym impulsywnym otwarciu dodano „Angst” i wypuściło dużo pary, zanim pogrążyli się w „Otchłani”. Oczywiście klasycznym „Angst” trafiłeś bezpośrednio w uszy publiczności, zanim skupiłeś się bardziej na nowym albumie. Tak więc piosenki takie jak „Abgrund” i „Verrückt” są znacznie bardziej melodyjne niż wiele starszych piosenek. Teraz kapitan Alex uzyskał tymczasową równowagę i żartował z publicznością, chociaż urodzonemu artyście nigdy nie brakowało właściwych powiedzonek i cynicznych aluzji.

Zaskakująco mało słychać na obecnej trasie koncertowej najnowszego przebojowego albumu „Hell Must Wait”. Choć „Excess Express” zwiastował pojawienie się nowym materiałem iw dobrze znanym stylu Rammsteina, to ironiczne „Welcome to Nothing” i zapadający w pamięć „Angst” przeniosły Was w dawne czasy. Podsumowując, lodołamacze niewiele się zmieniły, pomimo rosnącego sukcesu. Wszyscy muzycy byli w wyśmienitych nastrojach i zaprezentowali się niezwykle jednorodnie. Ani śladu arii i gracji ani innych efektów umowy z Sony. Alex zapytał publiczność, czy na sali są jacyś pijący Jim Bean, co zostało głośno potwierdzone przez fana, którego następnie Alex skarcił, że przyzwoita whisky pochodzi z Tennessee i gdyby szanowny pijący Mr. Jim Bean wiedział, prawdopodobnie by nie też były takie małe... Po tym oświadczeniu przyszedł czas na otwarcie butelki Good Old Uncle Jack, którą osobisty służący Alexa "Dodo" wręczył piosenkarzowi wypełniając swoje obowiązki. W związku z tym rockmani nie tylko świętowali nowy singiel „Verrückt”, ale także podtrzymywali cenione tradycje, takie jak krążąca butelka whisky w „Leider”, która (zgodnie z oczekiwaniami) nie wróciła na scenę.

"Amok" został włączony do głównej setlisty z niesamowitą płynnością, wraz z montażem i demontażem czterech ton. Wyposażeni w neonowe pałeczki perkusyjne muzycy uderzali synchronicznie w swoje dokumenty w ciemnym świetle reflektorów, zanim kolejny blok hitów pokrył scenę i tłum w najbarwniejszych kolorach. Doskonały przykład tego, jak wykwalifikowani technicy oświetleniowi mogą ulepszyć cały koncert. To samo dotyczy doskonałego brzmienia, zarówno w skale, jak iw bloku akustycznym. Wcześniej Alex i Jürgen na swoich stołkach zaczęli śpiewać „Tears don't lie” i osobliwą interpretację „In der Schweiz” Vico Torrianiego. W nagrodę Jürgen na gitarze akustycznej otrzymał buziaka w usta, po czym kontynuował „Engel”. Frontman udowodnił swoje umiejętności strzelca wyborowego, strzelając z nieba do aniołów wyimaginowaną bronią i gestykulując.

Lodołamacz na żywo w Szwajcarii 3.3.12
Lodołamacz na żywo w Szwajcarii 3.3.12

Następnie „prototyp” został zbudowany z najlepszych części wszystkich obecnych, by zwiastować krótką przerwę po „Forget-me-not”, która nie powinna trwać długo, by publiczność mogła ponownie rozpalić się przy „Czarnej Wdowie” i „Święty”. Miłośnicy strojów bawarskich również powinni mieć swoje pieniądze, po kilkuminutowym przerywniku jodłowania do tradycyjnych akrobacji Schuhplattler, zaintonowano popularne „This is German”. Co po raz kolejny dowiodło, że nie straciły nic ze swojej ironicznej i cynicznej natury.

Szybko wróciłeś na scenę do „Can love be an sin” i „Without you” i ponownie wydobyłeś pozostałe rezerwy. Potem nastąpił klasyk Megaherz „Miststück”, który powinien ponownie doprowadzić salę do wrzenia. - Oni są stąd, prawda?! – krzyknął frontman do publiczności, wymachując szwajcarską flagą. Ze śpiewem publiczności, przerywnikiem Clawfingera (Niggera) i gitarowymi solówkami „Miststück” został odpowiednio uczczony, a zespół opuścił scenę wśród grzmiących wiwatów. To była czysta energia. "Wow! Cóż za zakończenie koncertu”. przeszło mi przez głowę. Ale chłopaki powinni wejść na scenę po raz ostatni tego wieczoru, by wybić tytułowy utwór z nowej płyty „Hell Must Wait”.

Eisbrecher przekonał wszystkich swoją muzyczną ciężkością, chwytliwymi melodiami i zaskakującą różnorodnością. Nie było ani sekundy na nudę. Kapitan Alex przez cały wieczór panował nad sterem, z butelką pod ręką, z zaklęciem w zapasie. Jego drużyna wyraźnie odstawała od niego wzrostem, ale technicznie ponad wszelką wątpliwość. Wieczór ostatecznie zakończył się utworem Bonny Tylor „It's a heartache”, który nagle rozbrzmiał w głośnikach po ostatniej piosence. Zespół długo pożegnał się z publicznością, ukłonił się kilka razy i rzucił w spocony tłum róże i pluszowe misie polarne. Fajny pomysł na mroczny zespół.

Przyjaciele, to był koncert, który będzie miło wspominany. Eisbrecher to zdecydowanie jeden z najlepszych zespołów grających na żywo w sektorze niemieckojęzycznym i wiedzą, jak połączyć chwytliwość z potężną ciężkością. Humor również trafił w mój gust i całe przedstawienie było po prostu świetne! Spokojnie można było słuchać panów dłużej, bo te około 2 godziny były niezwykle zabawne i udane, więc z pewnością nie było powodu do narzekania. Eisbrecher to świetny zespół na żywo, zawsze dobrze się bawią na karku i mogę tylko polecić panów każdemu przyjacielowi dobrej muzyki. Więc jeśli chłopaki mają grać blisko Ciebie, koniecznie kup bilety, naprawdę warto!

Setlista:

  1. Nadmiar ekspresowy
  2. Witaj donikąd
  3. Strach
  4. Przepaść
  5. Verrückt
  6. przeciwciało
  7. niestety
  8. serce z lodu
  9. Amok
  10. Łzy nie kłamią
    (Okładka Michaela Holma)
  11. Engel
  12. Prototyp
  13. nie zapomnij mnie
  14. Bis:

  15. Czarna Wdowa
  16. Heilig
  17. To jest niemiecki
  18. Bis 2:

  19. Czy miłość może być grzechem?
  20. Bez ciebie
  21. Suka
    (Okładka Megaherza)
  22. Bis 3:

  23. Piekło musi poczekać

Swisscom Talk with Eisbrecher ze stycznia 2012 nie ma nic wspólnego z koncertem, ale muszę tylko dodać ten wywiad, ponieważ jest jeszcze wiele do przeżycia i śmiechu :)

Swisscom Talk with Eisbrecher, styczeń 2012
Swisscom Talk with Eisbrecher, styczeń 2012

[identyfikator recenzji rwp=»0″]


Ponieważ zawsze jestem pytany, jaki jest najłatwiejszy sposób inwestowania w Bitcoin: za pomocą aplikacji przekaźnik Można tego dokonać w kilku krokach i bez skomplikowanej rejestracji. Nikt poza Tobą nie ma dostępu do Twojego Bitcoina za pomocą kodu polecającego REL105548 Twoje opłaty zostaną obniżone o 0,5%.

Psst, podążaj za nami dyskretnie!

Więcej dla Ciebie:

Wesprzyj nas!

 
„Dravens Tales from the Crypt” od ponad 15 lat zachwyca pozbawioną smaku mieszanką humoru, poważnego dziennikarstwa – na bieżące wydarzenia i niezrównoważone relacje w polityce prasowej – oraz zombie, przyozdobionych mnóstwem sztuki, rozrywki i punk rocka. Draven zmienił swoje hobby w popularną markę, której nie można sklasyfikować.

Mój blog nigdy nie był przeznaczony do rozpowszechniania wiadomości, nie mówiąc już o polityce, ale w przypadku spraw bieżących po prostu nie mogę powstrzymać się od uchwycenia tutaj informacji, które są cenzurowane na wszystkich innych kanałach. Zdaję sobie sprawę, że projekt strony może wielu osobom nie wydawać się „poważny” pod tym względem, ale nie zmienię tego, by zadowolić „główny nurt”. Każdy, kto jest otwarty na informacje niezgodne z przepisami państwowymi, widzi zawartość, a nie opakowanie. Przez ostatnie 2 lata starałem się wystarczająco przekazać ludziom informacje, ale szybko zauważyłem, że nie ma znaczenia, jak to jest „opakowane”, ale jaki jest stosunek drugiej osoby do tego. Nie chcę kłaść miodu na czyjeś usta, aby w jakikolwiek sposób spełnić oczekiwania, więc zachowam ten projekt, ponieważ mam nadzieję, że w pewnym momencie będę mógł przestać składać te polityczne oświadczenia, ponieważ nie jest moim celem kontynuowanie tak na zawsze ;) Wszystkim pozostawiam to, jak sobie z tym poradzą. Zapraszam do kopiowania i rozpowszechniania treści, mój blog zawsze był pod Licencja WTFPL.

Trudno mi opisać, co tutaj robię, DravensTales stało się blogiem kulturowym, blogiem muzycznym, blogiem szokowym, blogiem technicznym, blogiem o horrorach, zabawnym blogu, blogu o znalezionych przedmiotach w internecie, dziwaczne internet, blog śmieciowy, blog artystyczny, podgrzewacz wody, blog zeitgeist , Blog złomu i blog z torbami o nazwie. Wszystko, co jest w porządku ... - a jednak nie. Głównym tematem bloga jest sztuka współczesna w najszerszym tego słowa znaczeniu.

Aby zapewnić działanie strony, zapraszamy do Przekaż darowiznę kartą kredytową, Paypal, Google Pay, Apple Pay lub poleceniem zapłaty/kontem bankowym. Wielkie dzięki dla wszystkich czytelników i sympatyków tego bloga!
 


Jesteśmy cenzurowani!

Nasze treści są teraz całkowicie cenzurowane. Główne wyszukiwarki zostały poproszone o usunięcie naszych artykułów ze swoich wyników. Zostań z nami Telegram w kontakcie lub zapisz się do naszego newslettera.


Nie, dziękuję!